Z indyjskiej fabryki marzeń na Stadion Narodowy

Kanthari_Blogowigilia

Region subtropikalny, południowe Indie, palmy. Rozmowy o projektach społecznych z rówieśnikami z Afryki i Azji. Kilkanaście godzin później Stadion Narodowy w Warszawie, kolorowe choinki, lodowisko. Blogowigilia.


Dresową spódnicę zamieniłam na elegancką sukienkę, a sportowe sandały na szpilki. Tylko naszyjnik od indyjskiej cyganki pozostał ten sam.

„No to Ilona. Teraz szykuj się na popowrotowy szok.” – bo przecież inny kontynent, pogoda, a przede wszystkim ludzie.

Gitara, Beatlesi i Trivandrum w Kerali (fot. T. Kozakiewicz) oraz Stadion Narodowy i Blogowigilia (fot. R. Rusnak).

Gitara, Beatlesi i Trivandrum w Kerali (fot. T. Kozakiewicz) oraz Stadion Narodowy i Blogowigilia (fot. R. Rusnak).

Szok & roll na Stadionie Narodowym

Wróciłam z lotniska, zrzuciłam plecak, szybki prysznic i godzinę później stałam już w kuchni na Stadionie Narodowym w Warszawie krojąc z blogerami buraki na blogowigilijny barszcz.

Barszcz na największą w Polsce imprezę świąteczną dla blogerów na 500 osób (!), którą współorganizowałam z Indii. Z INDII.

Blogowigilia w Indiach

Zanim jednak trafiłam na Stadion, kilkanaście grudniowych dni, aż niemal do samej Blogowigilii, spędziłam w miejscu, które namieszało mi w głowie. Pozytywnie namieszało i wstrząsnęło.

To instytut kanthari w Kerali na południu Indii, w którym moi rówieśnicy z Nigerii, Kenii, Zimbabwe, Ghany, Nepalu, ale także z Europy uczą się realizowania projektów społecznych.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim miejscu. Intrygujące.

Fotor_141996379519724

W ekologicznym kampusie nad jeziorem

Przez 7 miesięcy kilkanaście zapaleńców społecznych z całego świata mieszka w ekologicznym kampusie w bajecznej Kerali nad pięknym jeziorem, a po 7 miesiącach wraca do swoich krajów, by wdrożyć projekt w życie.

W kampusie kanthari uczą się przedsiębiorczości, kontaktów z urzędami, organizacjami, mediami, pewności siebie, wystąpień publicznych.

Jezioro ma też swoje znaczenie, bo po zajęciach dobrze jest wskoczyć do wody, zrelaksować się, czy poćwiczyć mięśnie nóg i rąk, wyciągając z niego kwiaty lotosu (bo kwiatami lotosu jezioro to systematycznie zarasta). Ja akurat kwiatów lotosu nie wyciągałam, ale za to pływałam po jeziorze wodnym rowerem, a potem zostałam niemal wciągnięta do wody przez Sanoja z Indii.

Fotor_141997553851723 Fotor_141997584246454

Moc kanthari

I w tym oto kanthari młodzi ludzie uczą się jak przekuwać w rzeczywistość marzenia o tworzeniu szkół, bibliotek, ekologicznych miejsc, placówek wsparcia, programów edukacji, by wprowadzać zmiany w społecznościach, z których się wywodzą.

Wielu z nich ma za sobą często trudne, traumatyczne historie i swój projekt, nad którym przez kilka miesięcy pracuje.

Jakie to projekty?

Na przykład:

  • niewidoma Yamin z Birmy marzy o piekarni, w której ciastka i chleb wypiekają niewidomi,
  • Nelson chce stworzyć dostęp do książek dla dzieci z wiejskich terenów w Nigerii,
  • Gwen walczy o prawa albinosów w Zimbabwe,
  • Tijana w ramach projektu chce obudzić ducha przedsiębiorczości w młodych Serbach,
  • a niewidoma Sristi jest piękną tancerką, ma zamiar jeździć po całym świecie i poprzez taniec otwierać niewidomych na świat, a świat na niewidomych!

Gdybyście tylko zobaczyli z jaką pasją i zaangażowaniem Ci ludzie opowiadają o swoich projektach i pasji pomagania innym. Wciąż czuję ich moc.

Fotor_141997670588987

Kanthari i blogi

I nagle weszłam tam ja ze swoją Blogowigilią i blogami. Ileż oni nasłuchali się o polskich blogerach, o organizowaniu imprezy na 500 osób na Stadionie Narodowym.

Wspólnie zakładaliśmy blogi, modyfikowaliśmy szablony, edytowaliśmy teksty. Kolejny dowód na to, że blogi łączą ludzi.

Kanthariści byli przy tworzeniu Blogowigilii, pytali jak przebiega organizacja, a ja byłam przy ich przygotowywaniu się do Dream Speeches, zakładaniu blogów, dopinaniu projektów.

Był to dla mnie najbardziej intensywny czas w całym roku i jednocześnie najważniejszy.

Ileż ja się nastresowałam, naekscytowałam, tyle motyli w brzuchu miałam, że hoho. Chciałam jak najwięcej dać z siebie uczestnikom kanthari, jak i Blogowigilii.

Nie było łatwo. Pewnie nikt normalny nie wyjechałby na inny kontynent na trzy tygodnie przed tak dużym eventem i nie wrócił na dwa dni przed. Była to jedyna okazja, kiedy mogłam pojechać do Indii, do kanthari. Niewytłumaczalne „coś” mnie tam ciągnęło. Musiałam zaryzykować. Zresztą wiele rzeczy osiągnęłam dzięki ryzykowaniu, więc czemu nie teraz?:)

Na szczęście obok mnie znaleźli się dobrzy ludzie, którzy powiedzieli „Jedź, my Ci pomożemy z Blogowigilią, damy radę!” – i za to dziękuję Ani Samsonowicz i Ewie Salamon, dzięki którym Blogowigilia wyszła tak pięknie i Tomkowi Kozakiewiczowi, który mnie do kanthari zabrał.

Nie pojechałabym też, gdyby nie zaproszenie Paula Kronenberga i Sabriye Tenbergen, charyzmatycznych założycieli Instytutu. Poznanie ich osobiście to dla mnie duże przeżycie. Ich historie przeczytacie TUTAJ.

10171820_728922343858512_7472304865285900218_n

A po pracy śpiewaliśmy i graliśmy na bębnach

Przez ostatni tydzień siedzieliśmy w kanthari po kilka godzin dziennie przed swoimi komputerami. Ja, dziewczyny i chłopaki z Indii, Afryki.
Oni uzupełniając formularze o dotacje dla swoich projektów i szlifując Dream Speeche, czyli przemowy na zakończenie kursu (zerknijcie na kilka z nich o TUTAJ), a ja odpowiadając na dziesiątki maili związanych z Blogowigilią i dopinając szczegóły z firmami oraz współorganizatorkami.

W kanthari panuje etos pracy, ale wieczorami śpiewaliśmy, tańczyliśmy w naszym „biurze”, przygrywając na bębnach i keyboardzie. Meeega energia.

Zapominałam, że pochodzimy z innych kontynentów. Wszyscy młodzi, szczęśliwi, bo realizujemy nasze projekty, marzenia i możemy się w tym wspierać.

Fotor_14199760057499

Polscy blogerzy na indyjskiej ścianie

Nasze światy przeniknęły się.

Przeniknęły jeszcze bardziej, gdy kilku blogerów z Polski nagrało dla uczestników kursu krótkie filmy o tym jak wykorzystywać blogi i media społecznościowe do promocji swoich projektów.

Wyobraźcie sobie polskich blogerów, których wyświetlam na ścianie indyjskiego instytutu. Piękny gest z Waszej strony.

  • Światy przeniknęły się także, gdy razem z Tomkiem odwiedziliśmy BlogAdda, największą w Indiach organizację skupiającą blogerów i opowiedzieliśmy o kanthari, planując kooperację w przyszłości.
  • Polski akcent w kanthari zaznaczył też Brand24 ofiarowując dostęp do monitoringu i w ten sposób Brand24 monitoruje także w Indiach. Dziękujemy.
  • Dzięki polskim blogerom znalazłam grafików, którzy tworzą logo dla projektu Nelsona z Nigerii „Reading for change”. Napisałam na Facebooku, że Nelson potrzebuje logo, a blogerzy zaczęli komentować i udostępniać status aż znalazły się osoby chętne.

Podczas pobytu w kanthari, jak i podczas Blogowigilii utwierdziłam się w przekonaniu, że warto działać z ludźmi i dzielić się z nimi swoją pasją, umiejętnościami, tym co mamy.

Wciąż mam w głowie obraz blogerów gotujących i serwujących potrawy na Blogowigilię, pomagających przy organizacji. Przecież mogli zostać w domu, kupować karpia, pakować prezenty, a jednak poświęcili swój czas dla innych.

Szok?

Nie, nie przeżyłam szoku popowrotowego. Pewnie dlatego, że będąc w Indiach wciąż miałam kontakt z Polską, a w Polsce mam kontakt z Indiami i Afryką. No może trochę tęsknię do słońca, riksz i masala tea.

To kto z Was chce pomieszkać w Indiach?

Naładowana  energią do działania i tym, że „razem możemy więcej”, mam do Was prośbę.

Trwa właśnie rekrutacja do kolejnej edycji kursu kanthari.

Chciałabym bardzo, by ktoś z Europy, z Polski dołączył do uczestników kanthari. Jeśli Ty lub Twój znajomy macie oryginalny pomysł na zmianę społeczną w pewnej wykluczonej grupie i chcecie go wcielić w życie, aplikujcie.

Wejdźcie do mojego wpisu: Aplikuj do kanthari i jedź do Indii” i udostępnijcie swoim znajomym.

Przez 7 miesięcy, od maja do grudnia 2015, możecie pomieszkać w ekologicznym kampusie na południu Indii w Kerali razem z kilkunastoma innymi uczestnikami z całego świata. Całkowicie za darmo.

Program zajęć jest napięty, ale nie przeszkadza, by w przerwie zajęć pływać w jeziorze lub dumać nad strategią przedsięwzięcia wśród palm.

Kuszące?:)

Dziękuję za każde udostępnienie wpisów – dla dobra projektów społecznych:)

This post is available in: English