Blog, dzięki któremu polubiłam gotować

Fotor070123240

Nastąpiła w moim życiu zmiana. W szoku jestem ja, moi znajomi, rodzina. Gdy kroję marchewki, podśpiewuję. Gdy mielę orzechy, podryguję nogą. Nie nie, welonu (jeszcze) nie będzie.

Wszystkiemu winna Jadłonomia.com

Słyszałam o tym blogu nie raz. Kibicowałam podczas konkursu na Blog Roku, w którym został najlepszym blogiem kulinarnym 2013 roku.

Podziwiałam zdjęcia, szatę graficzną, apetyczne nazwy potraw. I tyle. Nie chciało mi się po prostu stać na garami. Zresztą – blogi kulinarne znam od lat, ale do tej pory zachwycałam się głównie zdjęciami, a nie przepisami.

Pewnego jednak dnia, podczas przeglądania Jadłonomii, wzrok mój zawisł na pasztecie warzywnym.

Tkwił tak tkwił aż wreszcie skoczyłam do sklepu, kupiłam co trzeba i zaczęłam działać wg przepisu.
Stresowałam się okrutnie. Nie dość, że pierwszy w życiu pasztet to jeszcze warzywny (mięsożercy drżyjcie) – z kaszą jaglaną, orzechami, marchewkami, pietruszkami i dziwnie brzmiącymi ziołami.
Już mieląc orzechy poczułam, że „coś z tego może być”. Gdy wyjęłam z piekarnika gotowe tworzydło… ach. Wzruszyłam się.

Fotę trzasnęłam na Insta i zaczęłam szukać kolejnych przepisów.

Sałatka z kaszą quinoa, zupa z gruszki i pietruszki, zupa z buraczano-kokosowa, pasta paprykowo-orzechowa, burgery botwinkowo-jaglane, sałatka arbuzowa… Szybko wkręciłam się. Nareszcie coś bez mięsa co smakuje mięsnym znajomym, co wygląda ładniej niż kanapka z serem, czy makaron z tuńczykiem. Coś, dzięki czemu bawię się w kuchni.

Nie wiem ile potrwa ten kulinarny stan. Na razie sporo przepisów do zrealizowania przede mną. Najczęściej tworzę, gdy zapraszam znajomych. Większa motywacja.

Dziękuję Jadłonomio!

Pewnie, że nadal lubię jadać w restauracjach – dla klimatu, ludzi. Z tą różnicą, że otrzymując gotowe danie, rozkładam je w głowie na czynniki pierwsze, kombinując jak mogę je zrobić sama.

Ach, no i zdrowe są. Warzywne, bezglutenowe w większości. Może to gotowanie na dobre mi wyjdzie.

Teraz spoglądam na blogi kulinarne inaczej. Nie zachwycam się tylko zdjęciami, ale dokładniej wczytuję się w przepisy. Skoro ktoś to potrafił zrobić to czemu nie ja? Trzeba tylko chcieć i mieć czas. Nie zawsze mam równocześnie obydwa – ale to dobrze, szybko mi się nie znudzi.

Jeśli posiadacie, czytacie blogi kulinarne, podrzućcie mi przepisy na dobre, sprawdzone warzywne dania, co bym się sama przed sobą mogła wykazać i wdrożyła je na listę „to do”.

PS. Wszystkie zdjęcia to dania wykonane przeze mnie, pochodzą z mojego Instagrama.

This post is available in: English