Pierwszy raz na Woodstocku i SZOK

photo-49

„Co tu się dzieje?” – pomyślałam, gdy wylądowałam na Woodstocku. Czułam, że ktoś wepchnął mnie w dziwną rzeczywistość i zamknął drzwi. „Idź i radź sobie, wrócę za dwa dni”. 

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta nowa rzeczywistość totalnie mną potrząśnie i zauroczy.

Poznawanie

Idę z plecakiem na pole namiotowe, przemierzam niemal całe woodstockowe pole. Mija mnie dziewczyna z kartonem „uśmiechnij się”, podskakujący radośnie chłopak, grupa w „piuropuszach” z puszek po piwie tańczy na środku ulicy. Uśmiecham się do nich, ale jeszcze czuję się obco.

Mijam namioty rozbite na dziko, podziwiam flagi powiewające nad nimi. Ludzie śpią na krawężnikach, tuż obok inni grają na gitarach. Tysiące obcych sobie ludzi, którzy wyglądają jak by znali się całe życie i byli szczęśliwi.

I ja –  z plecakiem, przecinająca tę społeczność, próbująca nie wdepnąć w pustą puszkę po piwie.

10537019_10154469993130241_1838747591312513337_n

fot. Luiza Stosikturek

Mijam wioskę Kryszny. „Hare Hare”, ludzie tańczą, siedzą na ziemi, coś jedzą. I kolejny szok poznawczy. Jak tu czysto, tak spokojnie, radośnie, klimatycznie, kolorowo. Mijam namiot, w którym odbywa się pogadanka duchowa. Ludzie zasłuchani, zadają pytania. Tuż obok namiot, w którym gra zespół. Ludzie tańczą trzymając się za ręce.

Szybciej, szybciej idę na to pole namiotowe, by zostawić plecak i wrócić ogarnąć nową sytuację. Intryguje mnie niezmiernie i pociąga.

Z kurzu powstałeś

Jeśli ktoś postrzega Woodstock tylko przez pryzmat kurzu, piachu, śmieci, błota, alkoholu i narkotyków to niech się otrząśnie. Woodstock to ludzie, relacje, pozytywne wibracje, muzyka, tańce, inspirujące warsztaty, radość, wolność.

Fakt, kto nie odważy się wejść do toi toi, wzdryga się na myśl o spaniu w namiocie, zakurzonych stopach i siedzeniu na piachu, powinien rozważyć przyjazd. Luksusów tu nie ma, pachnącej pościeli też nie, z ciepłą wodą różnie bywa, ciszy też nie doświadczysz i nie wyśpisz się, ale nie po to ludzie przyjeżdżają na Woodstock.

photo-51

No pewnie, że był alkohol (zapewnił go Lech), ale w sklepie tuż pod domem też jest. Każdy pije na własną odpowiedzialność.

Ludzie

Wspomniałam już o plakietkach „uśmiechnij się”. Były też „przytul mnie”, „kocham Cię”, „szukam żony”.

– „Sorry, napiszesz mi smsa?” – „Nie ma sprawy!”

– „Ej, kto mi zawiąże glany?” – „Chodź stary, pomożemy”

– „Masz tu kilka groszy do piwa, na Woodstocku wszystkim się dzielimy”

– „Poczęstujesz łykiem wody? Dam Ci za to łyk wina!”

Ani razu nie widziałam bójki, ani agresywnych ludzi. Nawet jak się kogoś nadepnęło na nogę, czy oblało piwem to nie krzyczał. Wiem, to brzmi dziwnie. Sama byłam w szoku.

Nie wiem, czy coś nad tym polem rozpylali, ale życzliwość powalała.

Woodstock to nie tylko muzyka i pole

To szereg warsztatów, prelekcji, debat, był też spektakl teatralny. Gdybym wiedziała, że będzie taki wybór przyjechałabym wcześniej. Z jednej strony warsztaty organizowane przez „Now Go Online” pod hasłem „Miłość Przyjaźń Internet”, z drugiej warsztaty gitarowe, duchowe, dredowe, prawne, filmowe, ceramiczne, jedzeniowe, doradztwa zawodowego. Uczta dla umysłu i ducha.

Nie pojechałabym na Woodstock, gdyby nie zaproponowano mi współprowadzenia warsztatów na ASP. Gdybym nie pojechała strasznie bym żałowała. Mówiłam o relacjach, znajomościach, sile znajomych w realizowaniu naszych projektów i marzeń. I to dzięki znajomym tu się znalazłam, spotkałam dawnych znajomych i poznałam nowych.

photo-50

Jacy organizatorzy taki Festiwal

Jestem pełna podziwu dla całej logistyki i ekipy organizującej Woodstock. Ogarnąć kilkaset tysięcy wolnych ludzi, artystów, partnerów, nagłośnienie, catering, bezpieczeństwo to nie lada sztuka. Co więcej – organizatorzy mimo natłoku obowiązków mieli czas zatrzymać się porozmawiać, zapytać co słychać, doradzić.

Spędziłam trochę czasu w namiocie prasowym. Uśmiechnięci, nakręceni pozytywną energią, zorganizowani, uczynni, rozmowni ludzie – mimo, że większość z nich nie spała od dwóch dni. Nie słyszałam słowa narzekania z ich strony. Coś pięknego.

Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze z Wami spotkać i dziękuję za możliwość spędzenia czasu za kulisami, oglądania koncertów z drugiej strony sceny.

Plakietkę zostawiam na pamiątkę.

10534645_10204399680054696_4464766423680618534_n

Na wysokościach

Dzięki tym ludziom i Allegro mogłam obejrzeć Woodstock z „lotu ptaka”. Co ciekawe: to wielkie koło napędzali ludzie siłą swoich mięśni, jadąc na stacjonarnych rowerach. Ciekawa kooperacja.

Muzyczna euforia

Był pewien koncert podczas którego mówiłam do siebie „jak ja kocham życie”, śmiałam się tańcząc, ludzie odwzajemniali uśmiechy. Zaczął padać deszcz, my tańczyliśmy dalej. Niczym szamani, bo po kilku minutach przestało padać.

Kolorowe światła sceny oświetlały ludzi, szczęście, radość. Do tego pozytywne słowa piosenek.

To było kumulacją wrażeń, których doznałam na Woodstocku.

photo-52

Wciąż mam przed oczami ten idylliczny obraz, zwłaszcza gdy słucham poniższej piosenki.

Był to koncert Pauli i Karola, o których istnieniu nie miałam pojęcia, a pod scenę poszłam nieco „z przymusu”.

Nie warto zawsze słuchać intuicji, czasem warto posłuchać znajomych.

Woodstock SPA

Jeśli miałabym spędzić dwa dni w ekskluzywnym kurorcie SPA wśród ludzi pełnych zawiści, zazdrości, pesymizmu i agresji lub dwa dni w piachu, pocie i kurzu, ale wśród osób pełnych pozytywnej, szczerej energii, radosnych, szczęśliwych, uczynnych – wybrałabym to drugie.

Dziękuję Woodstock! Tęsknię.

Po powrocie z Woodstocku zaczęłam uśmiechać się do innych idąc ulicą. Jakie to piękne. Oby trwało.

PS. Ta notka nie powstała pod wpływem euforii alkoholowej i narkotykowej. Tam naprawdę tak było!

This post is available in: English