Indie! Oto dlaczego tam pojechałam.

INDIAINDIA

Stało się, jestem w Indiach! I nie, nie przyjechałam tu na wakacje. Jestem, by realizować swoje blogowo-podróżnicze projekty oraz odwiedzić indyjskich i afrykańskich działaczy społecznych. Wciąż nie wierzę, że to się dzieje.

Mumbai i Travel around the blogs

Pierwszy tydzień spędzam w Bombaju. Postaram się spotkać z kilkoma blogerami. Mam w planach blogerów kulinarnych, modowych, nawiązałam kontakty z największymi organizacjami zrzeszającymi indyjskich blogerów. Trzymajcie kciuki, bo z Hindusami bardzo trudno się umówić, to już wiem. Mimo, że na maile odpowiadają z prędkością światła. Mam nadzieję, że mnie nie wystawią, bo rozmawiam z nimi od ponad miesiąca.

W instytucie kanthari

Na samą myśl o tym mam ciarki. Dwa tygodnie spędzę w cudownym miejscu na południu Indii – w Instytucie kanthari, gdzie przez 7 miesięcy wizjonerzy, aktywiści społeczni głownie z Indii i Afryki uczą się realizować swoje społeczne projekty. Po 7 miesiącach wracają do swoich społeczności i te projekty realizują. To osoby głównie ze środowisk wykluczonych, z niepełnosprawnościami, ale z ogromną pasją do pomagania innym.

Są jak małe papryczki kantahri – niepozorne, ale o wielkiej sile rażenia. I pomyśleć, że za kilka dni ich wszystkich poznam.

Jak tam trafiłam

O kanthari pisałam Wam w lipcowej notce: „Poznajcie niezwykłego człowieka i papryczki”. Kto nie czytał, zachęcam do zapoznania się. Wspominałam tam o Tomku, jedynym Polaku będącym absolwentem kanthari. To właśnie za sprawą Tomka tu jestem. Poznaliśmy się w lipcu i już na  pierwszym spotkaniu pojawiła się myśl, by pojechać razem do Indii. Połączyć moje podróżowanie po świecie, poznawanie inspirujących ludzi, praktykę social media z jego wspieraniem projektów indyjskich i afrykańskich aktywistów z kanthari.

Nie sądziłam jednak, że to tak szybko wydarzy się. Tomek porozmawiał z założycielami, wypełniłam formularz zgłoszeniowy, odbyłam rozmowy na skype i udało się.

Obserwować i pisać

Dostałam szansę zamieszkania w ekologicznym kampusie Instytutu kanthari (nie będąc jego uczestnikiem), zapoznania się z metodami nauczania tam stosowanymi, historiami niezwykłych wizjonerów społecznych z Indii i Afryki, uczestniczenia w codziennym życiu w kanthari, poznania niezwykłych projektów.

Chcę Wam to wszystko opisać na blogach, przybliżyć historie ludzi. Stresuję się jadąc tam, ale jednocześnie mam w sobie wielką radość. Ekscytujące uczucie.

Po drodze z Mumbaju do kanthari odwiedzimy też projekty absolwentów instytutu. Niech będą dla Was niespodzianką.

Blogowigilia i Indie

I teraz już wiecie, dlaczego w temacie Blogowigilii (największego spotkania świątecznego digital influencerów w Polsce) zaczęłam działać intensywnie już w sierpniu. Musiałam mieć pewność, że wyjeżdżając będę miała większość rzeczy dograne.

Wrócę tuż przed Blogowigilią, ale mailowo i na skype codziennie aktywnie działam, pracuję, a na miejscu w Warszawie wspierają mnie Ania i Ewa oraz mnóstwo ludzi, którym jestem mega wdzięczna za dobre słowa i oferowanie pomocy. Niektórzy blogerzy pomogli mi przygotowaniu materiałów dla uczestników kanthari co jest niesamowite. Dziękuję. Wkrótce napiszę o tym więcej.

Wciąż szczypię się, że to się wszystko dzieje.

Obserwujcie zatem moje blogowe wpisy, zerkajcie na Instagram.

I teraz cieszę się, że kiedyś powiedziałam sobie: „Ej dziewczyno, zamiast planować kolejne marzenia, zacznij je realizować.” No i zaczęłam.

This post is available in: English