Travel Around the Blogs – taki projekt

TRAVEL

Pociąg przyspiesza z kilometra na kilometr, a pan z naprzeciwka ma tak długie nogi, że momentami przypominam pokręcone lucky bamboo. Piszę ten tekst, a multum myśli i emocji ściga się z obrazami zza szyby. Jestem już blisko, zaraz wskakuję do samolotu i zacznie się.

Zaczynam projekt, o którym marzyłam od dawna.

Travel around the blogs

Plan jest taki: jeżdżę po świecie, poznaję blogerów z różnych krajów, odkrywam nowe miejsca, smaki, kulturę, ludzi z pasją, eksploruję zagraniczne blogosfery i opowiadam o tej naszej, polskiej.

Nie czytam przewodnika. Przewodnikiem są ludzie, których w danym mieście spotkam.

Jednocześnie rozszerzam tematykę bloga. Piszę o miejscach, smakach, wrażeniach, nowych krajach, kuchniach, spotkanych ludziach i oczywiście o poznanych blogerach, specyfice blogosfery w danym kraju.

Czemu to robię?

Bo lubię podróże i lubię blogerów.

Życie wiele razy dawało mi sugestie, że podróże to właściwy kierunek – zawodowy, prywatny. Zrealizowałam kilka podróżniczych projektów z blogerami, od ponad roku jestem freelancerem, kocham mobilne życie, kawiarnie, ludzi z pasją, wypoczywam w drodze, efektywnie pracuję w pociągach i autobusach, zaczytuję się w podróżniczych reportażach, kocham latać.

„Strach? On jest tylko w Twojej głowie“ – uzmysłowił mi wczoraj Włóczykij, który niedawno wrócił z 400dniowej wędrówki po świecie. „Ludzie nie wiedzą, że się wstydzisz, krępujesz, boisz, jeśli im tego nie powiesz.”

Projekt łączy moje życie zawodowe z prywatnym. Odkrywam blogosfery, integruję, podróżuję, opowiadam o polskich blogerach, promując nasze poletko. Odkrywam nowe miejsca na #mojemobilnebiuro, nowe smaki, przestrzenie.

Nikt jeszcze z Polski (a może nawet w ogóle nikt) nie podjął się jeżdżenia po świecie, by poznać zagraniczne blogosfery.

Jak to zrobię?

Idealny plan to jedno miasto/państwo na miesiąc. Zapobiegając słomianemu zapałowi kupiłam bilety lotnicze na najbliższe miesiące. Liczę, że nic nie stanie na przeszkodzie, by pojechać.

Pewnie, że chciałabym pomieszkać w danym kraju kilka tygodni. Na razie wyjeżdżam na kilka dni, w miarę budżetu i możliwości czasowych. Poza tym chcę sprawdzić jak to zadziała. Jeśli zadziała to być może wrócę do tych miejsc na dłużej poeksplorować metodą obserwacji uczestniczącej.

Nie trzymam się sztywno założonych ram co do fomy opowiadania o projekcie. Może totalnie zaskoczę się i wymyślę format, o którym nawet nie śniłam.

Przebywając w danych miastach będę także lifetrampować, czyli spędzać czas z mentorami z Lifetrampa, poznając tajniki ich pracy, dnia codziennego. Ciekawa jestem jak wygląda dzień digital managera w Sztokholmie, czy producenta radiowego w Nowym Jorku.

Mam aparat, obiektyw, bloga i dużo chęci.

Co najpierw?

Zaczynam od Malty.

Wybrałam ją z kilku względów. Pragnę poczuć uderzenie gorącego powietrza po wyjściu z samolotu. Chcę spędzić czas na niewielkiej wyspie, na której oprócz plaż i palm są też historyczne zabytki, klimatyczne kawiarnie i jest bezpiecznie. Uwielbiam śródziemnomorskie jedzenie, chcę je jeść na wyspie.

A przede wszystkim maltańska blogosfera to dla mnie totalna niewiadoma.

Czy mi się uda?

W pierwszym dniu pobytu na Malcie spotykam się z trzynastoma blogerkami. Blogerzy są entuzjastycznie nastawieni do mojego projektu. Wiozę na Maltę polskie cukierki. Sporo osób z Polski trzyma kciuki, a to dla mnie bardzo ważne.

Uda się.

Zapraszam Was do anglojęzycznego bloga: travelaroundtheblogs.com

This post is available in: English